Kremowy vege miso ramen – prosto i pysznie

Jeśli ostatniej dekady nie spędziliście pod kamieniem, na pewno słyszeliście o ramenie. To japońskie danie szturmem wdarło się do jadłospisów polskich metropolii, a rozsmakowani w nim hedoniści rozpoczęli poszukiwania najlepszego przepisu, aby odtworzyć w domowym zaciszu sensoryczne wrażenia z wizyty w japońskiej restauracji. Oto vege miso ramen.

Przyznam się Wam, że uwielbiam karmić ludzi – zwłaszcza tych, których lubię. A wiecie co jest równie przyjemne, co zadowolone miny przyjaciół? Komplementy! Nie oszukujmy się. Każdy domowy kucharz uwielbia usłyszeć, że jego dania są pyszne. W końcu, jak słusznie zauważyła Ayn Rand, egoizm to podstawowy motor napędowy ludzkiego działania.

Zupa miłości – vege miso ramen

Swoją przygodę z gotowaniem ramenów zaczynałem od książki Ramen. Zupa szczęścia i miłości Tove Nilsson, którą serdecznie polecam. Przerażały mnie jednak ilości specjalistycznych składników – niedostępnych w najbliższym sklepie. Jak wiecie, jestem zwolennikiem wykorzystywania tego, co można szybko i łatwo dostać oraz raczej stronię od używania surowców wymagających wcześniejszego specjalnego zamawiania.

Na moim blogu zamieściłem już przepis na przepyszny fake ramen ze stekiem – prawdziwą ucztę dla mięsożerców. Tym razem czynię jednak ukłon w stronę moich bezmięsnych czytelników. Oto bowiem daję Wam przepis na kremowy vege miso ramen. Wszystko, co do niego zużyłem, zdołałem kupić w jednym supermarkecie. Puryści zapewne żachną się, że nie jest to podejście ortodoksyjne, ale… będę z tym żyć!

Pierwszą przewagę, jaką ma dzisiaj opisywana zupa nad jej mięsnym odpowiednikiem, jest brak konieczności długotrwałego gotowania. Całość zrobicie w niecałą godzinę (oprócz marynowanego jajka, ale możecie je pominąć, a mleko zastąpić napojem roślinnym – dzięki czemu wasz ramen stanie się wegański!). Na 4 porcje potrzebujecie następujących składników.

Zakupy:

  • opakowanie grzybów shiitake (ok. 30 sztuk) – może być mniej, ale wolę bardziej intensywny grzybowy wywar
  • opakowanie glonów (ok. 25 gramów) (najlepiej kombu, ale są ciężko dostępne, więc mogą być nori, choć to nieortodoksyjny substytut)
  • 7 ząbków czosnku – drobno posiekanych
  • 6 dymek – oddzielnie pokrojone białe i zielone części
  • kostka tofu naturalnego
  • skrobia ziemniaczana lub kukurydziana
  • około 4 centymetry korzenia imbiru – startego na drobnych oczkach
  • 3 łyżki stołowe białego sezamu
  • 3 łyżki stołowe pasty miso
  • małe opakowanie (ok. 2 łyżki stołowe) pasty z czarnej fasoli
  • kubek mleka (lub napoju owsianego bądź sojowego w wersji wegańskiej)
  • sos sojowy
  • sól
  • makaron pszenny do ramenu
  • woda
  • olej do smażenia
  • pędy bambusa
  • Beer, Bacon & Liberty East Asian Spice Mix (o tym na samym końcu)
  • opcjonalnie – jajko, cukier

Jeśli zdecydujecie się na dodatek jajeczny, ugotujcie idealne jajka na miękko (6 minut we wrzątku, później kąpiel lodowa lub pod zimną wodą), a następnie obierzcie je ze skorupek i zamarynujcie w mieszance sosu sojowego, łyżki cukru i łyżki soli. Pozostawcie je w pełni zanurzone na dobę lub dwie. Jak macie mniej czasu, można marynować krócej, ale wówczas raczej polecam temperaturę pokojową niż lodówkę. W wersji wegańskiej ten składnik pomijamy.

Przygotowanie

Pierwszym krokiem w dniu właściwym jest zrobienie dashi, czyli bulionu z grzybów i glonów. Oryginalny przepis wymaga użycia kombu, jednak możecie uprościć sobie życie używając nori, narażając się na nieprzychylne komentarze ramenowych ortodoksów. Wystarczy zalać shiitake i wodorosty sześcioma szklankami wody i doprowadzić do wrzenia. Nie trzeba gotować dłużej. Gdy wywar zacznie wrzeć, wyłączamy grzanie i wyławiamy części stałe, a płyn odstawiamy do późniejszego użycia. Następnie oczyszczamy grzyby z glonów, tniemy w paski i odkładamy. Wodorosty nie będą nam już potrzebne – można je użyć do dekoracji albo wykorzystać w innym daniu.

Pozostałe składniki lepiej przygotować do obróbki wcześniej, by mieć spokój i czyste stanowisko pracy. Czosnek należy drobno pokroić, imbir zetrzeć, sezam najpierw delikatnie podprażyć na suchej patelni, a potem rozetrzeć w moździerzu, tofu zaś pokroić w kostkę i otoczyć skrobią. Mając to wszystko, możemy przystąpić do łączenia smaków.

Na początku rozgrzewamy w garnku olej i wrzucamy otoczone skrobią tofu. Przysmażamy je z każdej strony, aby było brązowe. Uważamy, aby nie spalić. Dzięki temu uzyskamy chrupiący dodatek. Gotowe kostki odkładamy na bok i wkładamy do garnka pocięte wcześniej grzyby, które skrapiamy obficie sosem sojowym. Smażymy chwilę i również pozostawiamy na później. W razie potrzeby dodajemy oleju, podgrzewamy i smażymy czosnek, imbir oraz białe części dymki. W tym momencie najważniejsze, aby nie przypalić czosnku. Można go dodać ciut później. Gdy poczujemy piękny zapach wypełniający kuchenną przestrzeń, dodajemy pasty: miso oraz fasolową. Mieszamy wszystko i chwilę podsmażamy.

Następnym krokiem jest zalanie naszego azjatyckiego „soffritto” przygotowanym wcześniej bulionem. Wlewamy całość, przykrywamy, doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy moc i gotujemy na wolnym ogniu przez kilka minut. Po tym czasie dodajemy powoli mleko lub napój owsiany, a także ziarna sezamu (zostawiamy trochę na posypkę). Ponownie przykrywamy i gotujemy około dziesięciu minut.

W tym samym czasie przygotowujemy makaron ramenowy. W zależności od marki, jego czas i sposób przygotowania będzie się różnił. Ten, którego używałem, wymagał jedynie 1,5 minuty we wrzątku. W niektórych przypadkach będziecie jednak potrzebowali nieco więcej czasu. Warto zacząć myśleć nad makaronem już w momencie dolewania mleka do bulionu.

Teraz przychodzi czas, na który wszyscy czekali – podanie do stołu. Na dno miseczki kładziemy makaron (można dno skropić sosem sojowym albo jego mieszanką z oliwą chili lub olejem sezamowym – dla dodatkowego smaczku!), zalewamy go gorącym bulionem i dekorujemy usmażonym wcześniej chrupiącym tofu, zielonymi częściami świeżej dymki, pociętymi w paski pysznymi grzybami, dającym orzechowy posmak tostowanym sezamem, pędami bambusa oraz – opcjonalnie – połową marynowanego jajka. Na sam wierzch dodajemy solidną szczyptę mojej autorskiej mieszanki przyprawowej.

Beer, Bacon & Liberty East Asian Spice Mix

Do moździerza wrzuć drobno pociętą skórkę z 1/4 cytryny (bez białego albedo), łyżeczkę pieprzu syczuańskiego, pół łyżeczki sezamu białego, pół łyżeczki sezamu czarnego, pół łyżeczki gorczycy i pół łyżeczki kolendry oraz szczyptę soli. Wszystko rozetrzyj jak najdrobniej i zamknij w szczelnym pojemniku.

Smacznego!

2 komentarze do “Kremowy vege miso ramen – prosto i pysznie”

Możliwość komentowania została wyłączona.